Nikt nie je rosołu, zagryzając czekoladą. Nikt też nie myje zębów, a potem nie pije świeżego soku pomarańczowego. Prawie nikt – pewnie oprócz niektórych odważnych szafiarek – nie nosi kożucha do majtek i sandałów wiązanych na kostce. To wszystko do siebie po prostu nie pasuje.
Dokładnie tak jak ja.Czasami człowiek czuje się po prostu jak zwykły ziemniak zaserwowany tuż obok talerza z batatami, albo pszenny, czerstwy chleb postawiony blisko świeżo upieczonej bułki.
Po prostu kompletnie nie na miejscu.
WIECZNIE NIE TEN ELEMENT
Podobno dobrze jest odstawać w jakiś sposób. Tak mówią. Dobrze jest robić coś innego, albo zachowywać się inaczej, bo wtedy mówią o tobie, że jesteś oryginalnym typem. Kimś, kto rzuca się w oczy i wyróżnia. Czerwoną kropką w morzu innych, szarych kropek.
Tyle, że to nie do końca tak funkcjonuje.
Bo czasami masz wrażenie, że w morzu szarych i czerwonych kropek ty pojawiasz się z kolorem zielonym. Tak kompletnie od czapy: ani wte, ani wewte. Niby odstajesz tak jak powinieneś, ale nie w tą stronę, co trzeba. Niby trzymasz się blisko szarych, ale w żaden sposób nie pasują na ciebie ich szałowe wdzianka w kolorze #cccccc. Przymierzasz się i do jednych i do drugich i chociaż każdy próbuje cię przyjąć i ignorować tą twoją zieleń, to i tak czujesz, że coś tu jest nie tak.
Najzwyczajniej w świecie nie potrafisz się odnaleźć.