Martą, której drugi kot ma cały świat głęboko w dupie.
Martą, która po nocach gra w Simsy i tworzy toksyczne związki. Może nie morduję Simów, ale romanse z sąsiadką i dzieci-bękarty są u mnie na porządku dziennym.
Martą, która jest Martą. Tyle i aż tyle.
I tak naprawdę, to czy ktoś jest marką czy nie jest -to nie problem. Niektórzy pięknie potrafią wykorzystać swoje miejsca w sieci do zareklamowania własnej działalności i własnej osoby: i dobrze. Takie blogi są potrzebne. Problem pojawia się wtedy, kiedy głupio ulegasz presji i czujesz wyrzuty sumienia. A jeszcze głupiej, kiedy najpierw piszesz tekst o Basi, a potem sama nie słuchasz własnych rad.
Może w odmienności jest mój urok – a może nie. Ale nie kiszę się już w stroju, który do mnie nie pasuje.
Nigdy nie byłam typem modnej dziewczyny.