Stało się. Na szczęście bez trzęsień ziemi, gradu, spadających meteorytów i latających sów, a także tajemniczych ludzi w pelerynach. Obyło się bez wiadomości, że Ziemia tak naprawdę jest płaska i opiera się na grzbiecie czterech słoni, które stoją na wielkim żółwiu. Nie było żadnej katastrofy, piramidy nie znikły z Egiptu, a koty nagle nie zaczęły szczekać.
Mam 21 lat.
Właśnie 21 lat temu stwierdziłam, że wyskoczę z własnej mamy i zacznę drzeć się jak stare gacie, żeby każdy słyszał, że przyszłam na świat. Cholera, jak teraz to piszę, to dopiero widzę, że to kawał czasu. Najlepsze, że to rzeczywiście jakaś taka większa granica – oficjalnie nadgryzłam już tą kolejną dziesiątkę. Wiecie, zaraz będzie dwadzieścia pięć, mrugnę okiem, a tu trzydziestka, dzieci na koncie i dalej kompletny brak prawa jazdy.
Myślę, że TAK to będzie wyglądać.
Życie. Teraz powinnam wstawić tu jakiś refleksyjny cytat, koniecznie autorstwa Coelho.
Życie płynie. Jestem stara. – Marta Coelho
W tamtym roku w dzień swoich urodzin opublikowałam wpis z podsumowaniem ostatniego roku. Stwierdziłam, że to całkiem fajny pomysł na coroczną tradycję – możecie zacząć się przyzwyczajać.