Ludzie, nie oszukujmy się: gimnazjum to jeden z najgorszych okresów w życiu człowieka. Kartkówki ze sztuki, niemiła pani z chemii, rodzice, którzy kompletnie nie rozumieją gdzie, na Boga, podziało się ich grzeczne dziecko… no i oczywiście wredni rówieśnicy.
Tacy, którzy potrafią zrujnować ci całe życie.
Trzy lata gimnazjum to ten okres, w którym dzieciom odbija. Stają się nastolatkami, palą papierosy za szkołą (“ej, ale patrzcie czy ktoś idzie, dobra? Patrzcie!”), kupują Bravo (tak, to dalej wychodzi i dalej ma niezłą poczytność) i zaczynają chodzić ze sobą nieco poważniej, niż w podstawówce – już nie proszą o to przez karteczkę na lekcji, a podchodzą do siebie i “jakoś tak samo wychodzi”
To czas pierwszych zauroczeń, pał w dzienniku i buntu przeciwko całemu światu. Zabawne, ale to właśnie wtedy większość osób zaczyna interesować się muzyką inną niż pop i wmawiać reszcie społeczeństwa, że ma beznadziejny gust. To w gimnazjum wreszcie pragniesz mieć Conversy, lajkujesz smutne obrazki – bo jakby nie było, w wieku nastoletnim doła ma się niesamowicie często – i wybierasz sobie jakiegoś idola, bo przecież do kogoś w końcu trzeba wzdychać.
Ach, byłabym zapomniała – i to twoi rówieśnicy w gimnazjum sprawiają, że najzwyczajniej w świecie, odechciewa ci się żyć.
No dajcie spokój, prawie każdy z nas to przeżył.
WYGRYWAJĄ W RANKINGU
Oni po prostu nie potrafią inaczej.
Głównie dlatego, że – wybaczcie mi, gimnazjaliści – oni są jeszcze dziećmi. Nie myślą nad tym, co mówią: po prostu gadają. Chcą komuś dokopać, to się z niego śmieją. Nie biorą pod uwagę tego, jak ich kuksańce są bolesne dla psychiki dorastającego kozła ofiarnego. Dokuczają, wykluczają z kręgu znajomych, kłócą się na facebooku i robią aferki… Jeśli szukacie kogoś, kto jest doskonały w znęcaniu się psychicznie, wystarczy podjechać do pierwszego lepszego gimnazjum. Macie tam komplet specjalistów.
I wiecie, pół biedy, jeśli znajdujecie się w tej paczce, w której się śmiejesz, a nie w tej, z której się śmieją.
Bo mimo, że tak naprawdę dokuczają ci tylko znudzone życiem nastolatki, to…
Tak się właśnie rodzi większość kompleksów. I zaniżona samoocena.
BARDZIEJ POWAŻNIE
A przynajmniej zacząć myśleć, że to z tobą jest coś nie tak.
Nie ma takich statystyk, ale obserwując otoczenie widzę, że stąd właśnie bierze się sporo zaburzeń odżywiania: normalne lub nieco grubsze dziewczyny słyszą od rówieśników, że niezłe z nich prosiaki. Potem idą do liceum i obiecują sobie, że to będzie nowy rozdział w ich życiu. “Nie dam się tak już” – obiecują sobie, zaczynają kontrolować jedzenie, a potem, bardzo powoli, wpędzają się w chorobę.
Dostaję masę maili od ładnych, mądrych dziewczyn, które piszą, że są beznadziejne. Gdy opowiadają mi swoją historię, okazuje się, że – uwaga – “nie lubili mnie w gimnazjum, “śmiali się ze mnie w klasie”.
“Mówili mi, że jestem brzydka”.
Nie takie błahe, jakby się wydawało, prawda?