Menu
Ludzie

3 rzeczy, które mnie wkurzają w dziennikarzach

Prawdopodobnie taką notkę można napisać o każdym. O pani na kasie, księgowej, babci klozetowej, która spisuje, ile minut siedziałeś w toalecie i czy musisz za to zapłacić złotówkę czy złoty pięćdziesiąt oraz starszej siostrze, która podbiera ci drobne z biurka. Tyle, że ani babcia, ani siostra, ani księgowy nie pracują w służbie społeczeństwu.
A dziennikarz owszem.

komputer biała klawiatura kubek herbata myszka męska dłoń praca freelancer


Jeżeli ktoś z was kupuje gazety albo ogląda telewizję, to zasługuje na medal. Wielki, złoty, taki na pół piersi, który spokojnie nadaje się do teledysku hip-hopowego w zestawie z grubym łańcuchem.
Dlaczego?
Bo można was podziwiać, że jeszcze do tej całej paczki macie cierpliwość.

ACH, TA MONIKA!

Mniemam, że cała Polska żyje teraz aferą podsłuchową, więc przejdę od razu do sedna – na konferencji premiera, który miał się odnieść do sytuacji z “Wprost”,  w pewnym momencie najsławniejsza dziennikarka trzeciej RP podsumowała: ” Całe środowisko dziennikarskie jest przeciwko panu!”.
Ale mu powiedziała! Dała czadu! Brawo, Mo…
CO?

JAK środowisko dziennikarskie może być przeciwko czemuś? Przepraszam, może zasnęłam, jak ktoś zmieniał standardy, ale wydawało mi się, że dziennikarz z założenia ma być kimś obiektywnym i pracującym zgodnie z etyką zawodową. Obracanie się przeciwko komuś – nawet, jeśli ten ktoś serio coś zrąbał – nie brzmi jak obiektywizm.

kindle czytanie książka prasa gazeta

 Jak jesteś felietonistą – spoko, bądź za czymś, przeciwko czemuś, popieraj coś albo z czymś nie sympatyzuj. Ale jako dziennikarz zajmujący się newsami – a takim dziennikarzem była w czasie konferencji pani Monika – nie możesz z góry zakładać jakiejś tezy. I jeszcze uważać, że wszyscy myślą tak samo.

Jeśli tekścik powiedziany po to, by uszczypnąć premiera jest prawdziwy, to chyba w naszym kraju skończyli się dziennikarze, a narodzili się sami publicyści, którzy będą nam przekazywać swoją opinię, bo przecież ich zdanie jest najważniejsze. Wiecie, po co sprawdzać informacje, po co przekazywać fakty i pozwolić, by odbiorca sam zdecydował co o tym sądzi – lepiej potraktować go jak idiotę i narysować wielką strzałkę z napisem ON ZROBIŁ ŹLE, a następnie domalować drugą przy kimś innym z dopiskiem A TEN ZROBIŁ DOBRZE.

Proponuję wszystkim przenieść się do blogosfery. Tutaj jest dużo miejsca dla osób, które chcą wyrażać swoje zdanie. I myślą, że mają rację.
Czytacie bloga jednej z nich.

JESTEM NAJLEPSZY!herbata filiżanka oldschool

Ze wszystkich spotkanych przeze mnie dziennikarzy – czy to w pracy, czy na uczelni – większość z nich cierpi na coś, co nazywam niesamowitym narcyzmem. Uwierzcie, wystarczy im kupić lustro na urodziny, a będą mieli zabawę na następne dziesięć lat – och, jaki jestem wspaniały, ach, jaki piękny artykuł napisałem!
Dziennikarze uważają, że mają najlepszy zawód na świecie, są znawcami w każdej dziedzinie i trzeba do nich koniecznie mówić per panie szanowny redaktorze, bo inaczej czują się obrażeni. Im starsza jestem, tym częściej się z tym spotykam i zaczynam sądzić, że to choroba zawodowa – zakochiwanie się w sobie i w swoich cudownych, niesamowitych materiałach, które każdy (to znaczy mama i młodsza siostra) czyta lub ogląda z zapartym tchem. A spróbuj powiedzieć, że coś jest nie tak – albo się obrazi, albo poleci na skargę do wydawcy.
Jak to mówi mój kolega dziennikarz, Sebastian: “czują się najmądrzejsi na świecie, a wykonują zawód, który wcale nie jest taki trudny jak im się wydaje.”
Zresztą, takie zachowanie widać, gdy oglądacie programy śniadaniowe albo inne materiały, w których występują goście: niektórzy dziennikarze nie potrafią opanować swojego ego, które nie mieści się w studio i zamiast przeprowadzać wywiad i dopytywać, opowiadają jak to jest u nich albo przez pięć minut wyrażają swoją opinię. “No, ma pani rację z tymi niebieskimi wózkami dla chłopców, mój synek ma taki i coś tam”, “ja panie pośle nie uważam, że tak powinno być. Polityka zagraniczna powinna być bardziej otwarta na Rosję!”.
A kogo to obchodzi?

JESTEM LENIEMaparat

I ostatnie – lenistwo. Nie wiem czy wiecie, ale w dziennikarstwie panuje -a przynajmniej powinna – zasada przynajmniej dwóch (a najlepiej trzech) niezależnych źródeł. To znaczy, jeśli nasz reporter dowiaduje się, że minister zabił swoją żonę, a nikt inny jeszcze tego nie podał, to powinien tę informację sprawdzić w trzech odrębnych źródłach. I chociaż to bardzo smutne, to wiele redakcji tego już nie stosuje i potem mamy takie kwiatki jak ostatnio uśmiercenie Jaruzelskiego, chociaż ten jeszcze żył. Zabawne jest to, że młodym praktykantom i stażystom tej zasady się już praktycznie nie podaje: usłyszeli gdzieś o wypadku? Okej, pisz.
Moja koleżanka, dziennikarka, mówi, że “to ci leniwi denerwują mnie najbardziej –  sami nie poszukają tematów, nie chcą popytać kontaktów, tylko przepisać z innego portalu –  najlepiej coś takiego na dwa telefony. A jak temat wymaga pojechania gdzieś, to się zaczyna wykręcanie i szukanie ludzi-widmo.” 
Leniwym nie chce się też jeździć na miejsce zdarzenia, więc wymyślają sobie pana Józefa, mieszkańca Wrocławia albo Pstrzyc Dolnych i wsadzają w jego usta jakąś wypowiedź, która brzmi prawdopodobnie. No wiecie: gdzieś zawalił się most i wypowiada się zbulwersowany pan Józef, który mówi, że teraz nie będzie mógł dojechać do spożywczaka i nie kupi sobie chleba, a to wszystko przez nowego burmistrza.
Łatwizna. Każdy z Was potrafiłby napisać taki artykuł.
I na koniec wycinek z prawa prasowego:
“Zadaniem dziennikarza jest służba społeczeństwu i państwu. Dziennikarz ma obowiązek działania zgodnie z etyką zawodową i zasadami współżycia społecznego, w granicach określonych przepisami prawa.”
No cóż. Też czujecie się rozczarowani?
Znajdziesz mnie:
FACEBOOK || NEWSLETTER || ASK.FM || YOUTUBE || BLOGLOVIN’
O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.