Trochę śmierdzi. Potem, starymi, nieco przybrudzonymi ubraniami i czymś nie do końca zidentyfikowanym. Może bandą kotów? Nie obracam się, ale słyszę za plecami kroki i sapanie. Wyciągam rękę, by otworzyć sobie drzwi, ale pomarszczona, żylasta dłoń jest pierwsza. Obracam się i widzę bardzo wiekowego pana, który z uśmiechem otwiera mi drzwi. – Panie przodem – mówi, próbując ukryć drżenie ręki. Dziękuję, wchodzę do środka, drzwi się zatrzaskują. Ostatni żyjący dżentelmen – przemyka mi ironicznie przez głowę.Już wiem, co to był za zapach. Czułam starość. […]

Ty też będziesz stara
Trochę śmierdzi. Potem, starymi, nieco przybrudzonymi ubraniami i czymś nie do końca zidentyfikowanym. Może bandą kotów? Nie obracam się, ale słyszę za plecami kroki i sapanie. Wyciągam rękę, by otworzyć sobie drzwi, ale pomarszczona, żylasta dłoń jest pierwsza. Obracam się i widzę bardzo wiekowego pana, który z uśmiechem otwiera mi drzwi. – Panie przodem – mówi, próbując ukryć drżenie ręki. Dziękuję, wchodzę do środka, drzwi się zatrzaskują. Ostatni żyjący dżentelmen – przemyka mi ironicznie przez głowę.
Już wiem, co to był za zapach. Czułam starość.
![]() |
http://picjumbo.com |
Mając dwadzieścia lat nie myśli się o starości. Nie dociera do ciebie, że za kilkadziesiąt lat – Boże, to przecież kupa czasu! – twoim problemem przestanie być to, że już nie wciskasz się w spodnie rozmiar 34, a zacznie być to, że serce już nie działa jak trzeba, albo nogi odmawiają posłuszeństwa. Nie chce ci się myśleć o tym, że może będziesz mieć wnuki, że twoi przyjaciele będą po kolei odchodzić z tego świata, że ta śmieszna moherowa czapka i dziwne kapcie-kalosze będą najwygodniejszymi rzeczami na świecie. To nie jest przyjemny temat. To jest tak smutne, że sama wzdrygam się przed napisaniem tej notki.
Bo wiecie co?
Boję się starości.
KAŻDEGO TO CZEKA
Zmarszczki to pół biedy – naprawdę. Obwisła skóra, siwe włosy, noszenie fartuchów w grochy i ciepłych, wełnianych swetrów to nic specjalnego. Bardziej boję się czegoś innego: tego, że mój organizm odmówi posłuszeństwa. Albo że kiedyś będę przechadzać się po moim pustym domu i żałować zmarnowanego życia.
Albo że nikt, kompletnie nikt, nie będzie o mnie pamiętał.
TO TYLKO STARA BABA
![]() |
http://picjumbo.com |
Za każdym razem, kiedy przyjeżdżam do babci, słyszę ten sam tekst: – wyglądasz w tych włosach jak czupiradło – grzmi staruszka, z niesmakiem przypatrując się mojej fryzurze. – Powinnaś się ściąć tak na grzybka, koło ucha, takie proste włosy są o wiele ładniejsze. Hania, ta córka sąsiadów ma takie i porządnie wygląda.
Hania, córka sąsiadów, ma jakąś pięćdziesiątkę na karku. Ignoruję to i piję powoli herbatę. Słucham po raz setny opowieści o tym, jak było kiedyś: chciałabym ją opowiedzieć komuś innemu, żeby historia była wiecznie żywa. W pewnym momencie Babcia przerywa. Olewa to, że widzi mnie raz na sto lat i pędzi do pokoju, bo zaczyna się Moda na sukces.
Czy czasami mam ochotę odpowiedzieć coś niegrzecznego? Pewnie.
Ale tego nie robię.
Nie warczę też na babcię w autobusie, która rozpycha się jakby była samą Elżbietą II. Nic nie mówię, kiedy z wyraźną premedytacją jakaś staruszka wali mnie torbą w Biedronce, bo tak bardzo chce być pierwsza przy kasie. Ignoruję, kiedy dziadek z laską idzie sobie rynkiem i na mój widok ( a także na widok innych ludzi w okolicach dwudziestki) zaczyna drzeć się, że młodym to się w dupach poprzewracało.
A ignoruję to dlatego, że to są starzy ludzie. Ze swoimi nawykami, swoją wredotą, swoim gadaniem pod nosem i prychaniem w kościele. Na Boga, mają naprawdę sporo lat. Ich ciała nie są już sprawne, choroby trzymają się dłużej, a po skończeniu osiemdziesiątki każde z nich myśli co jakiś czas o śmierci, chociaż się do tego nie przyznaje. Niech chociaż sobie marudzą na starość – należy im się.
I chciałabym, żeby mi też się kiedyś należało.
NIE CHCĘ, BY BYŁO ZWYCZAJNIE
![]() |
http://picjumbo.com |
Ale jeszcze bardziej chciałabym zostawić po sobie jakiś ślad. Żebym kiedyś mogła usiąść przed telewizorem, oglądając Modę na sukces – bo jak zakładam, na bank będą jeszcze ją emitować – i mogła powiedzieć: cholera, ja to miałam ciekawe życie. Chcę spoglądać na ściany i widzieć zdjęcia mojej rodziny, która się ode mnie nie odwróciła, ale przyjeżdża co weekend. Chcę chodzić moimi starymi nogami do pobliskiego sklepu trzymając mojego męża, miłość mojego życia za rękę, aż mijające nas młode pary będą się szturchać i mówić, że to niesamowicie słodkie. Chcę, żeby gdzieś tam w internecie, w archiwum prasowym lub telewizyjnym, były materiały podpisane moim nazwiskiem.
I żeby były dobre.
Chcę mieć co opowiadać swoim dzieciom. Chcę spełniać swoje marzenia, żeby na starość powiedzieć, że niczego nie żałowałam, chociaż dużo głupot zrobiłam. Chcę dożyć sędziwego wieku, a żeby to zrobić, muszę już teraz dbać o zdrowie. I najważniejsze: chcę, żeby o mnie pamiętali.
Nie dlatego, że jestem zadufana w sobie i pragnę sławy: mam to gdzieś. Chcę, żeby ktoś – moja rodzina, moi znajomi – mieli mnie i moją historię w pamięci. Żeby słuchali jak opowiadam o spełnianiu marzeń i przygodach tak, jak mi babcia opowiadała o chowaniu się przed Niemcami i początkowej radości z powodu przybycia Rosjan. Bo chociaż te historie będą diametralnie inne – w jednej przecież dominuje nieszczęście – to każda z nich jest ważna.
Chociażby po to, żeby kiedyś, za lat dwieście, mój praprawnuczek wskazał na zdjęcie brudnym, umorusanym paluchem i zapytał:
– Kto to jest, mamo?
I żeby moja prawnuczka odpowiedziała: to twoja praprababcia. Nazywała się Marta.
Bo nie ma nic gorszego niż zapomnienie.
***
Ponieważ zadajecie mi sporo pytań, a nie na wszystkie komentarze mam czas odpowiedzieć (chociaż WSZYSTKIE czytam!), założyłam profil na ask.fm. Tam możecie mnie spytać o wszystko, co Was gnębi:
piękny tekst.
To bardzo wzruszający, refleksyjny tekst…
Marto, tekst niesamowicie mi się spodobał, jednak z jednym nie mogę się zgodzić. Nie cierpię, gdy starzy ludzie nie okazują mi szacunku, a wręcz lekceważą i czują, że mogą innych zmieszać często z błotem, bo są właśnie starzy i bezkarni. Z jednej strony współczuję im, bo to świadczy, że są chyba bardzo nieszczęśliwymi ludźmi, a z drugiej aż ciężko mi nie reagować. Żeby nie było – nie krzyczę na staruszków w autobusie, ale jak chamsko tratują mnie w drodze do kasy albo pchając się do siedzenia w tramwaju, to raczej nie jestem sympatyczna. Kiedyś byłam świadkiem jak taki na pozór miły staruszek krytykował dziewczynę w autobusie, że jak ona się tak oszpecila tym badziewiem w twarzy – dziewczyna miała piercing…
Pięknie jednak napisałaś o swoich marzeniach 🙂
Wydaje mi się, że takie zachowanie ma ogromny związek z zachowaniem młodzieży. Jest ogromna, po prostu niewyobrażalna różnica pomiędzy młodzieżą obecną, a tą, którą byli nasi dziadkowie. Mnie samą czasem szlag trafia, gdy słyszę, jak tacy gówniarze odnoszą się do osób starszych (i nie tylko). Po prostu czasami aż cisną mi się łzy do oczu na taki obraz. Nie można uogólniać, ale gdy taki dziadek albo babcia od kilku lat spotykają się z takim gówniarstwem, to nic dziwnego, że nie mają już wiary w nas. Tak mi się wydaje.
Przepraszam za mocne słowa ale inaczej to się nie da 🙂
Ten kij ma dwa końce 😉 jednak moim zdaniem nic nie tłumaczy chamstwa, obojętnie z której strony – w przytaczanych przeze mnie przypadkach ze strony osób starszych. Poza tym uważam, że to nie chodzi o to, o czym piszesz. To kwestia zgorzknienia i nienawiści do młodych za to, że są młodzi. Czy to, że przykładowo kilka osób w okularach było dla Ciebie chamskimi może być przyczyną tego, że Ty będziesz chamska dla nich? To absurd.
Myślę, że tu po prostu to zależy od człowieka – może się trafić wredna babcia, której trudno nie odpyskować, a może się trafić żująca gumę nastolata, która będzie niewychowana i uszczypliwa 🙂
Wiem, że są starsi ludzie, którzy są nieznośni – koleżanki opowiadały mi o babciach, które bez problemu wyzywały je od najgorszych. Nie wiem, jak bym się w takiej sytuacji zachowała i nie wiem, czy miałabym wtedy taką postawę jak w notce… nie mam pojęcia 🙂
piękny tekst.
Sama chciałabym by o mnie pamiętali, to chyba normalne. Chciałabym kiedyś tak jak Ty powiedzieć, że miałam fajne życie i że go nie zmarnowałam.
Niby strach przed tym jest… Ale tak naprawdę to jest przecież piękne. Pięknie jest dożyć tych lat, patrzeć na kolejne pokolenia, dzieci, wnuki, prawnuki, którym to przecież MY daliśmy życie. Niektórzy nie dostają takiej szansy, giną w wypadkach albo umierają na cholerne choróbska w bardzo młodym wieku. Tego się trzeba bać. A starość? Choroby są, cierpienie jest, ale tak naprawdę to były przez całe życie, zmienia się tylko ich stężenie. Życie jest piękne, bez względu na wiek.
Pozdrawiam 🙂
Myślę, że może to jest strach przed złą starością? Samotną starością?
Taka już rola sędziwych staruszków. My sami też tacy będziemy, chociaż zdecydowanie teraz temu wielokrotnie zaprzeczamy w ciągu naszego młodego życia.
Nie wiem skąd u ludzi taka wielka potrzeba bycia zapamiętanym, zostawienia śladu na ziemi, przyszłych pokoleń z naszym DNA itp. Na świecie jest jakieś 10 miliardów ludzi i każdy chce zostawić coś po sobie, żeby ktoś inny o nim pamiętał, a przecież za 100 lat na świecie będzie kolejne 10 miliardów ludzi ze swoim sprawami, problemami – ja im sobą nie zamierzam zawracać głowy. Co za różnica czy kilka osób z tych 10 miliardów będzie kojarzyło moje nazwisko czy też nie?
Nie potrafię odpowiedzieć na Twoje pytanie. Ja chyba chciałabym, żeby moje wnuki./prawnuki o mnie pamiętały, bo.. nie wiem, może wtedy upewniłabym się, że moje życie miało w jakiś sposób sens? To wszystko brzmi bardzo patetycznie, ale tak naprawdę to chyba zwykłe, ludzkie upewnienie się, że te siedemdziesiąt/dziewięćdziesiąt lat nie było nic nie znaczące. Wydaje mi się, że większość z nas chce się czuć ważna, potrzebna. To chyba stąd ta potrzeba bycia zapamiętanym 🙂
Też trochę boję się starości. Teraz o niej nie myślę, bo do niej jeszcze daleko, ale najbardziej chyba nie chcę żebym na starość nie żałowała zmarnowanego życia, tak po prostu.
Nie trzeba się zamartwiać, ale ,,to” kiedyś nadejdzie i dotknie każdego, taka kolej rzeczy. Świetny post! 🙂
Droga Marto,
jestes wspaniala, madra, wrazliwa, interesujaca, empatyczna, ciepla, mloda osoba. Wierze, ze spotka Cie w zyciu wiele dobrego, ze spelnia sie Twoje marzenia. Trzymam kciuki i czekam na kazdy nowy wpis.
Pozdrawiam,
M.
Sposób na Twoje chciejstwo jest prozaiczny – pokieruj swoim życiem tak, żeby było tak jak chcesz. 😉
To wcale nie jest takie trudne. Jeśli ktoś chce – znajdzie sposób, jeśli ktoś nie chce – znajdzie powód. 🙂
Ja rzeczywiście o starości jeszcze nie myślę, ale jakby się tak zastanowić, to widzę siebie z rozwianym włosem pędzącą na wózku inwalidzkim wzdłuż autostrady. 😉 Uczęszczającą na koncerty rockowe, podczas których będę szalała równo razem z tłumem. 😉 I może w końcu wtedy znajdę czas na przerobienie całej Kamasutry podczas jednej nocy z Gienkiem, który będzie miał srebrną jedynkę na przedzie. 🙂 To wola życia uratuje mnie przed zgryzotą i zniedołężnieniem. 🙂
Chyba każdy chce być zapamiętany. Może nie chcemy pomnika, ale żeby nasze rodziny o nas pamiętały. Nic dziwnego,że boisz się starości, sama też się boję. Bo kiedy patrzę na moją babcię boję się,że ze mną będzie podobnie. Że nie będę pamiętała imion dzieci, wnuków albo w ogóle nie będę ich poznawać. W końcu nie bez powodu mówi się, że starość to się Panu Bogu nie udała. Mamy to szczęście, że jesteśmy ostatnim pokoleniem, które może dowiedzieć się o II wojnie światowej “od kuchni” od naocznych świadków, a wiele osób i tak nie zdaje sobie z tego sprawy i nie chce tych opowieści słuchać. A szkoda, bo w szkole tego na pewno nie słyszeli.
Z akapitem “Chcę” zgadzam się w 100%, poniekąd dlatego, że tak postanowiłam. I dlatego, że tego podświadomie nauczyła mnie moja babcia. Nie, ona nigdy nie opowiada o marzeniach, ciekawym życiu, wręcz przeciwnie. Dlatego o ile będzie to możliwe, chciałabym poznawać życie do samego końca, robić tyle, ile się da, żeby moje wnuki nie musiały słuchać marudzenia, narzekania na to jaka ta młodzież jest niedobra. Do Twoich “chcę” dopisałabym – chcę iść z duchem czasu i być uśmiechniętą staruszką. Ośmielę się napisać – pełną energii staruszką. Jest to możliwe, o ile, tak jak pisałaś, zadba się o zdrowie, psychiczne przede wszystkim. Znowu przykład mojej babci: wnusiu, wszystko mnie boli! Mówię jej: babciu, wyjdź na spacer. 15 minut dziennie dobrze by Ci zrobiło. Babcia odpowiada zrzędliwym głosem, że wystarczająco dużo kilometrów(!) zrobi gotując obiad. Reszta dnia to fotel i ulubione wafelki. Sama siebie na to skazuje. Nigdy nie słyszałam od niej jakichś życiowych porad, oprócz tego, że ta Agniesia z dołu to jest dobra dziewczyna, nigdzie nie wychodzi, nie ugania się za chłopakami, do niej też nikt nie przychodzi, uczy się i siedzi w domu! Jak widać wzorem mojej babci jest dosyć dziwna postać. Tak ją widocznie wychowano, tego nie zmienię. Mogę jedynie zadbać o swoją przemianę, a raczej utrzymanie tego co jest jak najdłużej. Rozpisałam się trochę i mam wrażenie, że nieco negatywnie. Oczywiście nikogo nie obrażam, piszę jak jest, a babcia moja przemierzając swoje życiowe kilometry gotuje najlepsze obiady na świecie 🙂 Pozdrawiam
Chciałabym, żeby pamięć o mnie pozostała. Chciałabym wieść ciekawe życie. Ale obeszłabym się na starość bez Mody na sukces… jest wielu starych ludzi, którzy wciąż mają pasje. Grunt, to wyzbyć się jakiegoś kosmicznego przekonania, że “Na starość nie wypada”. Mojej babci głupio było prosić zięcia o pomalowanie pokoju. Bo chciała na różowo. A różowego przecież nie wypada lubić w wieku siedemdziesięciu iluś lat. Nie wypada podróżować – tylko siedzieć na tyłku przed telewizorem. Nie wypada chodzić na plaże. Korzystać z życia nie wypada… Dlaczego mamy jakieś takie przekonanie, że starszym ludziom się nie należy?
A ja to raczej nie wierze, że dożyje starości. I z takim przekąsem czytałam o tym, i zdałam sobie sprawę, że raczej mnie by nikt nie odwiedzał. Ba! Nawet bym nie miała im co opowiadać, bo już w młodości zbyt dużo mam tajemnic a co dopiero na starość nimi raczyć ludzi, których to zapewne nie będzie interesowało? No zobaczymy. Prowadź tego bloga jeszcze jakieś 50 lat i się obie dowiemy jak to będzie haha…
Napisałaś trochę tak, jakby młodzi ludzie nie mieli poważnych zmartwień. Jakby nie bywali poważnie chorzy. Jakby nie tracili bliskich, a przecież ludzie umierają nie tylko ze starości. Młodzież też nosi śmieszne, ale ciepłe i wygodne buty. Te emu.
Pisałam Ci już tutaj kiedyś w komentarzu, że nie chcę już się użalać. Bo nie chcę. Ale kurci mnie żeby napisać, że ja już. Ja już się przechadzam ulicami i żałuję zmarnowanych 20 lat, chociaż 20 to nie 70. Mniejsza strata. Pewnie łatwiejsza do odrobienia i możliwa do odrobienia w ogóle. Ale jednak.
Starość to naturalny stan. Większość z nas on czeka. Też kiedyś myślałam, że starsi ludzie są wredni, bo ich boli, bo się źle czują itd. Ale moja babcia też jest stara, też jest chora, też ją boli. A jakoś potrafi być miła, życzliwa i wyrozumiała. To nie o wiek chodzi, nie o cierpienie, a o charakter. Te wredne staruszki zapewne były również wrednymi nastolatkami. Wredota to wredota. Nie uważam, żeby można było ją czymkolwiek usprawiedliwiać.
Ja nie wiem, czy zależy mi na tym, żeby mnie ktoś pamiętał. Tak naprawdę chyba nie myślę o starości. Chyba mnie to przerasta. Chociaż… O dorosłości też nie myślałam. To przyszło samo. Stopniowo, nawet nie wiem kiedy. Naturalnie. Bez żadnego szoku. Myślę, że moja starość będzie taka sama. Powoli będę robiła się coraz słabsza, coraz bardziej chora i pomarszczona. Tak powoli, że nie będę nawet na to zwracać uwagi. Dopiero jak kiedyś sobie siądę i przypomnę siebie sprzed tych 40 lat zobaczę, jak bardzo wszystko się zmieniło. Ale to będzie naturalne. Tak samo jak naturalne jest, że jeszcze niedawno miałam 8 lat, a teraz mam już 25.
A ja polecam wszystkim obcowanie ze starszymi ludźmi! Moim szefem jest 80latek, zresztą w tym tygodniu świętowaliśmy w biurze jego 80tkę, na której pojawili się dobrzy znajomi z konkurencyjnych biur, a przez cały tydzień wpadali na kawę różni znajomi, w tym ogromna ilość byłych pracowników 😉 (szef wychował chyba połowę specjalistów w mieście, a wszyscy chętnie wracają się z nim zobaczyć). Ile się opowieści nasłuchałam, głównie ze wspólnych integracyjnych wyjazdów i polowań. Słuchając tych wspomnień, było mi wstyd, że przy nich wychodzę na nudziarę, która większość czasu ze swojego 25 letniego życia zmarnowała przed komputerem i nie tylko ja, bo mogę tak powiedzieć o większości mojego pokolenia. Chciałabym w wieku nawet nie 80 bo kto tyle w tym kraju dożyje 😉 ale chociaż po 70tce, spojrzeć wstecz i z ekscytacją i wypiekami na twarzy opowiedzieć młodym jak się bawiło za moich czasów.
Poza tym polecam pracę pod okiem starszych doświadczonych ludzi, można się naprawdę wielu rzeczy od nich nauczyć (równocześnie ucząc ich ;P nie tylko nowinek technicznych), ale najważniejsze, że starsze pokolenie nie ma problemu z edukowaniem pracowników, nie wymagają na już, ale ze spokojem tłumaczą i widać, że sprawia im przyjemność przekazywanie swojej wiedzy następnym pokoleniom.
Bo nie ma nic gorszego niż zapomnienie…
Na pewno każdy chciałby zostawić po sobie jakiś ślad, pamięć bliskich, tylko właśnie musimy sobie już teraz uświadomić, że młodość nie trwa wiecznie i nie mamy nieograniczonego czasu na działanie, spełnianie marzeń.
Naprawdę piękny, zmuszający do refleksji tekst.
Wzruszyłam się podczas czytania.
Pięknie to napisałaś. Uważam, że starsi ludzie zasługują na wielki szacunek i zrozumienie mimo, że czasami bywają dla nas niemili. Również chciała bym mieć dobre życie i powiedzieć moim wnukom, że niczego nie żałuję. Boję się jedynie niedołęstwa i samotności w starszym wieku.
Ciekawy tekst. Ciekawe komentarze. W momencie, kiedy pisałaś o słuchaniu babci, pomyślałam “nagrywaj jej opowieści na dyktafon”…późnej kiedy jej nie będzie, będzie można chociaż głosu posłuchać. 😉 Pozdrawiam.
Być radosnym wspomnieniem… to byłoby najważniejsze, bo starość sama przyjdzie i cóż tu rozpamiętywać… Tak żyć, jakby każdy nasz dzień miałby być tym ostatnim… Żałować, zawsze czegoś będziemy, chociaż czasem nie było w tym naszej winy..Pozdrawiam 🙂
Nic mnie nie gnębi, nie zapytam Cie marto o nic, bo tez tak mam tyle, że jestem starsza i właśnie sobie zmierzam powoli i z uśmiechem w stronę starosci.
I nie zmarszczki czy obwisły biust mnie wkurza a np mniej sprawny pęcherz, (zreperowałam ale nie jest żaden cud…), stawy zwłaszcza w stopach (Mama mówiła człowiek staarzej się od nóg) i to , że coraz częściej tęsknię do rzeczy znanych i coraz bardziej czuję się nieswojo wobec nowinek technicznych i innych.
Do niczego w tekście się nie przyczepię. Ja też znoszę uwagi starych ludzi, zrzędzenie i wredotę. Mam dystans, wiem skąd to się bierze.
Wszystkiego dobrego!
Dzięki synowej trafiłam na Twoje rozważania o starości i jestem pod wrażeniem Twojej (mimo młodego wieku) dojrzałości. Starość przychodzi nieuchronnie i tylko od nas zależy jak ją przeżyjemy. Trzeba korzystać z uroków życia do końca, traktować każdy nowy dzień jak ostatni, dawać od siebie i brać, a, że czasami coś zaboli (oj, czasami nawet mocno), to iść, iść do przodu pomimo…Serdecznie pozdrawiam!
Bardzo poruszający tekst.Skłaniający do refleksji..Obawiam się nie tylko starości ale i śmierci. Niestety równo miesiąc temu uświadomiłam sobie, że w każdym momencie możemy położyć się spać i już nie wstać nie zależnie od wieku. Młodym osobom niestety też to się zdarza. Od tej pory staram się żyć tak żeby chociaż bliscy mnie dobrze zapamiętali.. Starości też się obawiam. Chciałabym się zestarzeć z moim partnerem i spacerować za rękę jednak znowu przychodzi obawa o to, że śmierć mi go wcześniej zabierze.
Wspaniały
tekst! Piszesz takie mądre rzeczy, że aż chce się czytać. Ja też zawsze
uwielbiałam jak moja babcia opowiadała różne rzeczy, o wojnie. Jest
kochaną osobą. Spróbujmy zauważać w starszych osobach dobre rzeczy, bo
my też tacy kiedyś będziemy.