Menu
Dobre życie

5 rzeczy, których nigdy w życiu nie zrobiłam


Podobno człowiek musi wszystkiego spróbować w życiu. Jedni więc piją wódkę z pępków striptizerek, drudzy wyjeżdżają do dzikich krajów ścigać się na słoniach, a inni rozbijają się samochodem z Justinem Bieberem na siedzeniu kierowcy. Ja za to wieję nudą jak najnowsze odcinki Mody na sukces, bo mam pełną listę rzeczy, których nigdy w życiu nie robiłam.
I znając życie, połowy z nich nigdy nie zrobię.


#1 NIE BYŁAM ZA GRANICĄ

Nie licząc corocznych wyjazdów na zawody do Niemiec – a dokładniej do Cottbus, które jest tak blisko polskiej granicy jak tylko się da – moja polska stopa nigdy nie dotknęła obcej ziemi. Można by się kłócić, bo przecież studiuję we Wrocławiu, ale chyba wiecie, o co mi chodzi: nigdy, przenigdy w życiu nie byłam za granicą. Ani na wakacjach, ani na feriach, ani nawet na zakupach w Primarku, bo podobno po to się za granicę jeździ  – tak, jak gdyby na allegro nie można było dostać tych białych tenisówek.

Do pewnego momentu w życiu było mi wszystko jedno, ale im starsza jestem, tym bardziej chciałabym zobaczyć na własne oczy trochę świata, coby nie być jak klasyczny Polak-Cebulak mówiący, że tylko moje jest dobre, a reszta jest zła. Gdzie bym chciała jechać? Chyba obojętnie. Byle zagranico, jak to mówią. I byle byłyby zabytki: nie lubię bezczynnie leżeć na plaży jak placek.

#2 NIE NAUCZYŁAM SIĘ PŁYWAĆ

http://picjumbo.com
Ja i woda to dwie różne sprawy. Lubimy się tylko pod prysznicem i ewentualnie w wannie, dobrze jest nam też w konfiguracji ona w szklance, a ja ją sączę. W każdej innej – a zwłaszcza takiej, kiedy jest jej dużo i można się utopić – nie jesteśmy sobie zbyt bliskie. Próbowałam nauczyć się pływać wiele razy, ale zawsze tonę. Ewentualnie powoli opadam na dno jak Titanic. Próbowałam wszystkim moim instruktorom – kolegom, bratu i w dziecięcych czasach, wujkowi – wytłumaczyć, że to dlatego, że jestem gruba jak beka i lecę na dno, ale nie chcą uwierzyć. 

Tak naprawdę, to chyba po prostu się boję. Nie podoba mi się to, że unoszę się, a pode mną nic, oprócz wody. No i ile trzeba się namachać rękami i nogami, żeby nie zatonąć… tragedia.

#3 NIE BYŁAM W KLUBIE

I nie mam zamiaru tam iść. Jakoś mnie nie pociągają te klimaty foczek, tanich tekstów na podryw i dzikiego tańca z kuflem w ręce w świetle reflektorów. Nie podoba mi się też całe to DJ-owanie, unikanie napalonych panów po trzydziestce i  naprawdę dziwne przeróbki i tragiczne remiksy znanych hitów. 

#4 NIE MIAŁAM PRZYJACIÓŁKI JAK Z FILMU

http://picjumbo.com
Zawsze, ale to zawsze jest “ta trzecia”. Albo ta trzecia, czwarta i piąta, ewentualnie szósta. Od dziecka marzyłam o przyjaźni na skalę tej, którą znamy z Harrego Pottera, ale chyba nie jest mi to pisane. Albo mnie ludzie olewają, albo mają lepsze zajęcia, niż słuchanie mojego gadania – czemu w ogóle się nie dziwię. Wyobrażałam sobie nocowanie, picie piwa, dzwonienie do siebie, pisanie wiadomości, wewnętrzne żarciki i pomoc w razie potrzeby, ale mówię wam, ludzie, nie mam na to szans. Nie można mieć wszystkiego, jak to mówią.
A w wieku dwudziestu lat to już o przyjaciółce chyba mogę sobie pomarzyć: wszyscy się już sparowali czy strójkącili i żyją w swoim zamkniętym światku. Widzicie? Blogerka wcale nie ma łatwo. Wiecznie samotna. Dobrze, że przynajmniej mam kota. I czekoladę w szafce.

#5 NIE OGLĄDAŁAM JAMESA BONDA

Serio. Nigdy. Jeśli już mam być szczera, to zajęcia z filmu w tym semestrze uświadomiły mi, że jestem największą filmową ignorantką, jaka tylko istnieje. Nie widziałam większości klasyków i kinowych hitów. Nie wiem o czym są. Na “Ojcu Chrzestnym” zasnęłam. Dopiero rok temu obejrzałam “Forresta Gumpa”, a sześć miesięcy temu widziałam “Pulp Fiction”.
To punkt, który chcę poprawić, przynajmniej w małej części – bo chyba umrę, jeśli kolejny raz na jakiejś imprezie zacznie się dyskusja na temat czegoś, czego nie widziałam.
A Wy? Macie jakieś rzeczy, których nigdy w życiu nie zrobiliście (a inni ludzie zrobili/wy chcielibyście zrobić/ uważacie, że powinniście zrobić?)
Zapraszam Was na mojego drugiego bloga – CODZIENNIE FIT. Coraz bardziej się tam rozkręcam. 🙂
O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.