Podobno życie z dnia na dzień, uwieczniane jedynie kolejnymi szalonymi zdjęciami dodanymi na instagram, jest całkiem fajne. Mówią, że należy z niego korzystać, nie patrzeć na to co będzie i nie oglądać się za siebie. Niektórzy gadają, że życie trzeba ściskać jak cytrynę do herbaty i kompletnie nie przejmować się resztą świata. Żyć chwilą, z poniedziałku na wtorek i z piątku na niedzielę (w sobotę przecież była impreza). To totalna bzdura.
Nie mówię, że mamy wszyscy siedzieć w domu, całe życie się uczyć i pracować, a na emeryturze dorabiać sobie jako ochroniarze w supermarketach. Jasne, że nie powinniśmy uciekać od spontaniczności i dobrej zabawy, bo co jak co, ale w jednym pokolenie Y.O.L.O* ma rację – jesteśmy młodzi tylko raz.
NIE OBCHODZI MNIE, CO BĘDZIE JUTRO
PO CO?
Bo wiecie, w pewnym momencie trzeba po prostu dorosnąć. Nie ma innej opcji.
BEZ SKRAJNOŚCI
Czy to znaczy, że mamy przesiedzieć wszystkie swoje najlepsze lata przed biurkiem, ucząc się dziesiątego języka, przechodząc kolejny kurs i w międzyczasie zaliczając trzeci staż? Oczywiście, że nie. Ludzie mają skłonność do popadania w skrajność: albo balują dnie i noce i nie przejmują się kompletnie tym, co przyniesie następny dzień, albo przykuwają się do stanowiska w pracy i harują, by mieć dom z basenem, z którego i tak nigdy nie skorzystają, bo nie będą mieli na to czasu.