Nie chodzi tutaj o białą sukienkę, którą coś podwiewa do góry i pieprzyk a’la Marylin Monroe. Nie będę wymieniać małej czarnej w stylu Audrey Hepburn, majtek-reform od Bridget Jones albo żył na rękach bezczelnie zerżniętych od Madonny. Nie chodzi także o łazienkę tonącą w kosmetykach, pończochy czy koronkową bieliznę. Nie mam zamiaru pisać tych bzdur o tym, że każda kobieta powinna mieć szpilki i naprawdę dobry biustonosz z push-upem.
Bo tak naprawdę wszystkie zdajemy sobie sprawę, że chodzi kompletnie o coś innego.
Podobno kobiety dzielą się na te prawdziwe i nie. Oczywiście każda z nas chce być zaliczana do tych pierwszych, więc wszystkie razem codziennie rano zrywamy się z łóżka, zdejmujemy wałki, malujemy oczy i próbujemy wyglądać tak, by świat się czasami nie przestraszył, gdy wyjdziemy mu na spotkanie. Chodzimy na fitness, wciskamy się w rurki, których zawsze przecierają się na tych cholernych udach i zaczynamy mieć dziwne stopy, bo pół życia próbujemy chodzić w ekstra wysokich szpilkach.
I w całym tym biegu zaczynamy zapominać o najważniejszych, najbanalniejszych rzeczach. Bo wiecie co? Wcale nie wystający, okrągły tyłek i piersi jak Cycolina sprawiają, że naprawdę możemy się nazwać prawdziwymi kobietami.
#1 TO COŚ W GŁOWIE
Czyli nic innego, jak mózg. Oczywiście, że każda z nas go ma, ale mieć a używać to dwie różne sprawy. Pewnie, że wygodniej się żyje bez włączania tego czegoś: można chichotać w odpowiedzi na każdy żart faceta, mówić “och, ty!” i klepać go po ramieniu, a następnie robić różne dziwne rzeczy, nie myśląc o konsekwencjach. W takich wypadkach nikt od nas wiele nie wymaga, zawsze możemy zatrzepotać rzęsami i powiedzieć słodkim głosikiem, że nie rozumiemy, a i tak zostanie nam wybaczone, bo przecież takich ładnych dziewczyn się nie opieprza. Nie wypada. Jeszcze zranimy ich uczucia i nam się, biedne nimfy, tragicznie rozpłaczą.
W każdym razie: kiedy wyobrażam sobie tę legendarną prawdziwą kobietę, jestem pewna, że mózg ma włączony. Chociażby po to, by odpowiedzieć ostrą ripostą na prostackie zaczepki na ulicy.
Albo najzwyczajniej w świecie podtrzymać rozmowę na poziomie.
#2 TO COŚ W ZACHOWANIU
Niezbyt eleganckie, prawda?
Ale klasa to nie tylko wiedza, że nie wypada zbytnio bekać w towarzystwie, klnąć jak szewc i wrzucać nagich zdjęć na fejsbuka. To też sposób, w jaki postępujesz. To fakt, że co jak co, ale nie można o tobie powiedzieć, że nie potrafisz się zachować. Bo potrafisz. Diabelnie dobrze.
To umiejętność zakończenia kłótni, jeśli wiesz, że to była twoja wina. To sztuka mówienia przepraszam – nawet ze zwieszoną głową i podwiniętym ogonem. To umiejętność dziękowania za coś, co ktoś dla ciebie zrobił, nawet, jeśli była to błahostka.
No i to też sposób dobierania bielizny do białych spodni, żeby cały świat nie musiał oglądać twoich majtek.
#3 TO COŚ, ZWANE WIEDZĄ
Prawdziwa kobieta wie. Nie musi znać całej encyklopedii na pamięć, zajmować się każdą dziedzina nauki i być jednocześnie świetną zarówno z matematyki, jak i z polskiego. Ale interesuje się. Czymkolwiek. Może światem, może polityką, może sztuką robienia zarąbiście smacznych kanapek albo szalikami robionymi na drutach. Ma coś co lubi i próbuje się na tym znać. Nie musi mieć z tego magistra, nie potrzebuje dyplomu wiszącego w pokoju, ale w momencie w którym zaczyna o tym rozmawiać, świecą jej się oczy, a uśmiech sam pojawia się na jej twarzy. I chyba o to w tym chodzi.
Prawdziwa kobieta nie musi mieć czerwonych szpilek, ale musi mieć pasję. Zainteresowania. Albo po prostu wiedzę na jakikolwiek temat, bo najzwyczajniej w świecie jest ciekawa świata i właśnie ta ciekawość sprawia, że staje się prawdziwa. I mądra.
Taka, z którą aż chce się rozmawiać.
#4 TO COŚ W USPOSOBIENIU
![]() |
picjumbo.com |
#5 TO COŚ, CO JEST CZERWONĄ SZMINKĄ
Co byście dopisały do tej listy?
Zachęcam Was do wejścia TUTAJ i zadania mi najbardziej dziwnego pytania, jakie zdołacie wymyślić. chcę nakręcić vloga z odpowiedziami, więc byłabym bardzo wdzięczna za pomysły. Ma być śmiesznie i dziwnie, dozwolone są suchary i rzeczy tak od czapy, że nawet Gandalf nie wie, o co chodzi.
Moje pierwsze skojarzenie z kobietą to delikatność. Tak zostałam wychowana, kobieta przede wszystkim ma być delikatna, naturalna i dobra. A swoją drogą – umieć się odezwać 😉 Właśnie taka staram się być, nie wiem, czy mi to wychodzi, nie mnie to oceniać. Jestem po prostu sobą, raczej cicha niż wystrzałowa i myślę, że moi znajomi właśnie to we mnie lubią, zwłaszcza ich męska część 😉 Co do czerwonej szminki.. Nie lubię szminek, nie czuję się w nich dobrze, ale bardzo chętnie zamieniłabym ją na sukienkę 😉
Delikatność… hm, jak tak teraz myślę, to mi się też delikatność z kobiecością kojarzy, masz rację 🙂
O, sukienka też, jak najbardziej! Wszystkie ci się kojarzą z kobiecością? Bo mi najbardziej te eleganckie, wieczorowe 🙂
Wszystkie wszystkie! Od tych delikatnych, letnich w kwiaty, koronki i inne (mimo tego, że podchodzi to pod “dziewczęcość”, a nie “kobiecość”), które wręcz kocham, po te eleganckie, w których kobieta wygląda naprawdę zmysłowo. Wydaje mi się, że można powiedzieć, że kobieta to taka mieszanka wszystkiego, od niewinności po chodzący seks 😀
nie mam czerwonej szminki ojjj ;p
Zgadzam się z przedmówczynią 😉 ostatni punkt zamieniłabym na sukienkę 😉
Czerwonej szminki nie posiadam, chociaż w tym tygodniu będąc w drogerii zastanawiałam się nad jej zakupem (Czyżby to jakiś znak, że kiełkuje we mnie prawdziwa kobieta? ;P)
Wracając, to właśnie sukienka, nawet taka najzwyklejsza sprawia, że od razu czuję się bardziej kobieco 😉
ja kocham szminki, mam ich 5 ton i chyba z szesc odcieni czerwieni 🙂 rzeczywiscie, sukienki tez sa bardzo kobiece, zwlaszcza te takie wieczorne 😉
Czerwona szminka? A co jak kompletnie nie pasuje do urody? Wtedy nie jest się kobietą? ;P
tak, od razu jestes mezczyzna, wiesz? ;d przestancie brac wszystko tak strasznie doslownie, mi sie wlasnie te 5 rzeczy kojarzy z prawdziwa kobieta, a komus moze kojarzyc sie cos innego, dlatego na koncu zapytalam was o zdanie ;D
tak, zdecydowanie mała czarna by tu pasowała 😉 każda kobieta powinna takową mieć, a nuż nie wiadomo kiedy nadarzy się okazja by ją założyć, a mała czarna jest mimo wszystko bardzo uniwersalna 🙂
ja dopiero niedawno kupiłam sobie małą czarną, ale już zdążyłam docenić jej obecność, naprawdę 😀
punkt 5 to tak naprawdę którykolwiek z tych “stereotypowych elementów”, ale dla każdej z nas może być inny- dla Ciebie to szminka, dla dziewczyn wyżej to sukienka, dla mnie to wysokie szpilki. to coś co sprawia, że czujemy się jeszcze bardziej pociągające, zmysłowe i piękne 🙂
Tak, możemy tam wstawić to, co właśnie nam się kojarzy z kobiecością i tak sobie myślę, że to jest w nas piękne. Bo jedna wybierze to, druga tamto, trzecia jeszcze coś innego… mamy wiele wspólnych cech, ale jesteśmy w tym całkowicie inne 🙂
Zgadzam się z całym tekstem i myślę, że z każdym dniem coraz bardziej rozwijam w sobie te atrybuty. A czerwoną szminkę mam od niedawna i noszę z dumą, bo bardzo się polubiłyśmy 🙂
fajnie, że postawiłaś na wnętrze, według mnie właśnie ta klasa jest najważniejsza. niektórych rzeczy po prostu nie przystoi kobiecie ; ) według mnie grunt to również umieć podkreślać swoje atuty ; ) pozdrawiam serdecznie!
czasami myślę, że za dużo kobiet skupia się na wyglądzie (który oczywiście też jest ważny!) zapominając o tym, że środek też się dość mocno liczy 🙂
Ja czerwoną szminkę zamieniłabym na szpilki, które uwielbiam. A szminki czerwonej nie posiadam 🙂
Myślę, że podstawowym atrybutem kobiety jest inteligencja, no i delikatność o której wspominały dziewczyny 🙂
Pozwolę sobie zamienić szminkę czerwoną na malinową, bardziej pasującą do mej urody ;D. Atrybut kobiecości według mnie? Jak już ktoś wspomniał,sukienka, najlepiej zwiewna i dziewczęca, podkreślająca kobiecą delikatność wraz z subtelnością :).
Mi jeszcze przyszła na myśl taka pewnego rodzaju pewność siebie, poczucie własnej wartości 🙂
to też bardzo dobry punkt 🙂
Nie mam szminki.
Połowa moich koleżanek nie zalicza się do grona prawdziwych kobiet. A nie dziwię się.
Ja też nie, ale to wina schłopaczenia, wychowania w warunkach trudnych 😀
Nie musisz mieć 😀 Wydaje mi się, że prawdziwej kobiety nie poznaje się po szpilkach i sukience, ale bardziej po wnętrzu. Tak myślę 😀
Heh, pisałam wczoraj o pięknie, troszkę podobne wnioski mamy -przynajmniej w jednym z podpunktów mojego ‘dekalogu’ 😉
Jak będę miała chwilkę to chętnie zobaczę, co tam naskrobałaś 🙂
Szminki nie mam, ale pozostałe cztery jak najbardziej:)
Uśmiech, pewność siebie i chociaż odrobinę zdrowego egozimu 🙂
uśmiech, uśmiech, uśmiech… jest HIPER WAŻNY! 😀
Z tego co piszesz, to, żeby być prawdziwą kobietą – trzeba po prostu mieć to coś. Bo jeśli jeszcze możemy kupić sobie czerwoną szminkę, to reszty nie nabędziemy ot tak. To chyba żmudny proces, ale chyba na niego pracujemy odkąd pierwszy raz przeparadowałyśmy się przed rodziną w pięknej sukience, mając kilka lat. A jeśli chodzi o mnie? Mam dziesiątki szminek, uwielbiam je gromadzić (również czerwone), ale odwagi do noszenia brak. Wydaje mi się, że wyglądam zbyt wulgarnie 😉 … popracuję nad tym, może uda mi się przekonać.
Myślę, że każda ma te cechy, tylko czasami ukryte gdzieś, zagrzebane i zapomniane. A szkoda, bo przecież to jest to, co w nas najlepsze 🙂
Kocham szminki też, mam mnóstwo i ciągle mi mało 🙂
ja bym zamiast szminki, albo po szmince dodała jeszcze taki bonus: wygodne buty. bo prawdziwa kobieta ma zawsze dużo na głowie, musi być w kilku miejscach na raz, a skoro jeszcze nie wynaleziono teleportu, to musi się szybko przemieszczać. a co lepiej pozwoli na szybki transport jak wygodne buty. nie ważne czy pieszo czy samochodem – wygodne buty są zawsze potrzebne!
Dina, to jest bardzo mądre! Rację masz całkowitą. Nie wyobrażam sobie połowy dnia na spożywczych zakupach w niewygodnych butach 😀
Moim zdaniem to nie atrybuty, a rzeczy które charakteryzują kobiety
Atrybut – cecha (własność, właściwość) osoby lub rzeczy, która wyróżnia ją spośród innych.
pora zaopatrzyć się w czerwoną szminkę 😉
Rewelacyjne podsumowanie. Wkurza mnie na przykład pojmowanie siebie jako kobiet wszystkich tych sztucznych lasek z robionymi ustami i biustem. Prawdziwe piękno to naturalność – jak twierdzi mój facet.PS. Wcale nie mam małego biustu 😉
Dokłądnie 🙂 Zwróciłaś też uwagę na jeden ważny problem – ludzie myślą, że jak już krytykujesz coś (np. silikonowe piersi) to sama masz małe, a to też nieprawda 🙂
super post, czytałam z zachwytem i do tego poczułam się super… bo pomyślałam, że mimo ogromnego tyłka, tysiąca kompleksów i braku samoakceptacji – jestem prawdziwą kobietą 😀 poza tym, że nie mam szminki, bo ich najzwyczajniej w świecie nie używam, moim ustom wystarcza pomadka z Nivei, by były takimi, jakie je lubię 🙂 ale mam małą czarną i szafę pełną pięknych butów 😉
Milo mi usłyszeć takie słowa! Cieszę się, że dobrze się poczułaś 🙂 🙂
A dla mnie 5 atrybutem sa perfumy 🙂 Takie tore sprawia ze poczujesz sie seksownie albo niewinnie-w zaleznosci od sytuacji czy humoru 🙂 to cuowne uwodzic zapachem zarowno mezczyzn jak i ..sama siebie 🙂
Pozdrawiam i jednoczenie przepraszam za brak polskich znakow-urok telefonu 🙂
Perfumy.. coś w tym jest, rzeczywiście! 🙂 Piękny zapach też jest kobiecy. Ja z kolei zamiast perfum wolę używać np. szamponów, które sprawiają, że moje włosy pachną, albo balsamów o takim samym działaniu 🙂
Popieram – nie wszystko trzeba wiedzieć, ale warto mieć jakieś zainteresowania. I dobrze byłoby wiedzieć, gdzie szukać informacji o tych rzeczach, które akurat wyleciały nam z głowy;)
Czerwona szminka…nie wiem, nigdy takiej nie miałam. I raczej nie będę mieć;)
Ale tę szminkę tylko nosiła, dajmy na to, w torece? Czy i nakładała na usta? Bo to drobna różnica 😀
Uświadomiłaś mi, że po rozstaniu ze swoim eks, nie zatraciłam aż tak swojej kobiecości. I, że mam spore podstawy by ją dalej rozwijać dalej. Dzięki! 🙂
Każdy ma przecież swój styl i nie zawsze będą podobieństwa.. 🙂
Ja dzięki mojemu mężczyznie zrozumiałam, że posiadam wszystkie te cechy (plus szminka :D). Wcześniej po prostu tego nie widziałam w sobie. Bo szczupła, bo krótka, chłopięca fryzura, bo bez makijażu wyglądam blado i nijak. To on mi pokazał, że mam w sobie klasę i grację, której na siłę nie chciałam zobaczyć. Wiem, że pewne sprawy trzeba samemu sobie uświadomić, lecz wsparcie tego typu jakie ja otrzymałam pozwoliło mi naprawdę poczuć się prawdziwą kobietą 😉 życzę tego każdej z Was!