Przyznam się – zrobiłam coś złego. Coś, za co większość ludzi zlinczowałoby mnie bez namysłu. Coś, czego robić się nie powinno, bo będąc rozsądnie myślącą dwudziestolatką, powinnam wiedzieć, że od takich czynności muszę się trzymać z daleka. Że takie zachowanie ogłupia, rozpuszcza mózg w miękką, niemyślącą gąbkę i nie przystoi porządnej dziewczynie.
Titanic, reż. James Cameron |
Bo wiecie – obejrzałam Warsaw Shore.
Dla niezorientowanych – to taka uwspółcześniona wersja Big Brothera. Gdzie ludzie piją, mówią głupoty do kamery i uprawiają seks po jednym dniu znajomości. A widzowie przed telewizorami z zachwytem to oglądają i uważają za najlepszą produkcję na całym globie.
Świecie, co się z tobą stało? Tyle durnoty już dawno nie widziałam.
ANI KSIĄŻĘ Z BAJKI, ANI KSIĘŻNICZKA
Zacznijmy od wyboru samych bohaterów: wszyscy mają jeden cel w życiu – bardzo ambitny, swoją drogą – imprezowanie. Piją non stop, a potem na zmianę wymiotują, znów piją, wypowiadają bełkoczące mądrości do kamery i następnie popijają kolejnym alkoholem. W przerwach faceci ciągle mówią o seksie, a dziewczyny rżą ze śmiechu z jakichś głupot. I to jest całkiem logiczne: bo kogo niby innego mieliby wziąć do takiego rodzaju serialu? Studentów, którzy by rozmawiali o czymś mądrzejszym? Ludzi z sensownymi zainteresowaniami? No właśnie.
Wzięli więc imprezowiczów.
W ciągu całego odcinka Ekipy z Warszawy – czyli jednego dnia z ich zycia – dostarczyli już nam rozrywki w postaci ich pijanych tekstów, romansu, seksu, kłótni, obgadywania i pierwszych spięć. Na początku myślałam, że cała ta ich postawa to gra: no wiecie, że udają i szokują, by była oglądalność. Ale im dłużej nad tym siedziałam i im bardziej się temu wszystkiemu przyglądałam,tym bardziej docierało do mnie, że ci ludzie po prostu tacy są. Że to nie gra ani pozerstwo: oni NAPRAWDĘ po prostu uważają, że sens życia to alkohol, “dupy” i imprezki w drogich klubach.
I chociaż z niesmakiem patrzyłam na to, jak jedni lokatorzy uprawiali seks, chociaż znali się dopiero parę godzin, a wszyscy poklepywali siebie nawzajem po tyłkach i namiętnie wymieniali ślinę w pocałunkach, to i tak uważam, że nie tyle program powinien być tak krytykowany, co jego widzowie.
Bo czy gdyby nikogo to nie interesowało, to taki serial by powstał?
materiały promocyjne Warsaw Shore |