Ja wiem, że teraz lubimy wszystko robić do góry nogami. Że jest wielkie wyzwalanie kobiet, które z aktówkami i butach wyglądających jak trzewiki z piętnastego wieku, zasuwają do prac robić wielką karierę. Że bycie gospodynią, albo – broń Boże wraz ze wszystkimi świętymi i tabunem fanek Biebera – matką, która chce być kurą domową jest tak niemodne, jak wystające stringi. Że teraz niektóre nastolatki szmaty na oczy nie widziały, bo są zbyt zajęte maskowaniem pryszczy pudrem i lajkowaniem durnych fanpejdży ze słowem ‘dupa’ w nazwie.
Ale żeby wyhodować w domu taki syf, że ktoś inny aż pomylił to z grzybem?
To mi sie, cholera, w głowie nie mieści.
GRZYB KOŁO GRZYBA
Wczoraj, godziny wczesnowieczorne. Właśnie skończyliśmy przeprowadzkę i leżymy na kanapie, umierając z wycieńczenia. Patryk wstaje obejrzeć łazienkę, mijają może trzy sekundy i słyszę stek przekleństw, które uraziłyby nawet prawdziwego dresa.
Patryk podchodzi i mówi, że się wyprowadza. Że on nie będzie wchodził do łazienki, w której jest tyle grzyba, że możnaby było spokojnie urządzić grzybobranie i każdy zapełniłby swój koszyk.
Nie chce mi się wierzyć, ale idę za nim, przyglądam się prysznicowi dokładnie i… cholera, ma rację! We wszystkich kątach obrzydliwy grzyb na grzybie. Ubieram rękawiczki, chwytam w rękę środek grzybobójczy i mleczko, po czym wchodzę na ring. Wiem, że tego nie da się usunąć tak od ręki, ale lepsze to niż nic, prawda?
Wchodzę pod prysznic, chociaż, jak Boga kocham, boję się, że grzyby zaraz sie na mnie rzucą i mnie zjedzą żywcem. Psikam, bez nadziei przecieram ścierką i… problem znika. Tknięta przeczuciem polewam miejsce mleczkiem, wycieram, a po grzybie ani śladu. Przez chwilę czuję się jak w Hogwarcie, bo to prawie jak magia, aż dociera do mnie, że to nie był żaden grzyb.
To był, cholera, brud!
HODOWLA BRUDU
Rozumiecie? Prysznic był tak brudny, że aż z Patrykiem wzięliśmy to za pleśń i grzyb. Poprzednie lokatorki wyprowadziły się z mieszkania trzy tygodnie temu i zostawiły nam w prezencie syf niesamowity.
Najlepsze jest to, że to nie jest brud, który zrobił się po ich wyjeździe. Nie jest to też brud, który zrobił się troszkę przed i po prostu nie zdążyły.
To brud, który trzeba było wręcz HODOWAĆ, by urósł do takich rozmiarów. Nie zdziwiłabym się, gdyby go dokarmiały. Jak można dopuścić do takiego stanu? No jak? I chociaż zwykle takich słów na blogu nie używam, to nie umiem tego podsumować trafniej niż: ja pierdolę.
DZIEWCZYNA POWINNA SIĘ WSTYDZIĆ…. GRZYBA.
Jak można być kobietą i wyhodować sobie taki brud, że przypomina on skupisko grzyba? I to jeszcze w łazience! Do jasnej cholery, ja rozumiem, że można sobie pozwolić na coś takiego za jakąś starą szafą, ale kuźwa pod prysznicem, gdzie teoretycznie powinieneś bywać codziennie?
Przepraszam, ale ja się tam bałam wejść, bo jeszcze coś na mnie wyskoczy i mnie pożre.
A tam mieszkały dziewczyny i nie widziały problemu…
Wiadomo, że faceci też powinni dbać o czystość, ale wszystkie wiemy, że są w tym tak beznadziejni, jak polska repezentacja piłki nożnej w każdym wygranym meczu, więc ja uważam, nawet jeśli to steoretypowe, że sprzątanie należy zostawić kobietom. I już. A kobieta, która hoduje sobie taki brud to nie kobieta, tylko zwykły troll.
Szczerze, mi by było wstyd. Ja rozumiem nie odkurzyć, nie przetrzeć kurzy, ba, nawet zostawić brudny zlewozmywak, bo się pakujecie i śpieszycie…. ale tak zapuścić mieszkanie, że jeszcze trochę, a meble wyszłyby o własnych siłach, bo brudowi wyrosłyby nogi? Makabra.
A Wy co myślicie o tej sytuacji? Czy to wstyd, jak w domu jest syf jak na śmietniku?
PS Oczywiście nie mówię, że facet ma leżeć i nic nie robić (w domyśle: nie sprzątać). Byłabym równie oburzona gdybym taką sytuacje zastała po chłopakach, jednak mimo wszystko uważam, że sam fakt że to były dziewczyny, potęguje cała sytuację i moje emocje 🙂
trolle jak cholera 😉
Bardzo łatwo jest ocenić kogoś po tym czy sprząta czy nie. I często opinia a jest trafna 😉
I z resztą nie ma tak, ze kobita ma sprzątać i już. Facet też może, niektórzy potrafią i nie rzadko robią to lepiej od kobiet ;P tylko im sie nie chce ;))
może jestem dziwna ale chciała bym być kurą domową ;D uwielbiam sprzątać całymi dniami gotować piec i tak w kółko ;D
http://to-co-daje-szczescie.blogspot.com/
Ja też 🙂
moze nikt ich nie nauczyl sprzatac. Matka mojej kolezanki jest niepelnosprawna i caly czas spedzala w roznych klinikach. Ma posprzatane, ale nie widzi, że prysznic powinna odkamienić, czy wyczyścić kąty z kurzu itp. U mnie na przyklad to obsesja nie usne jak mam brudno, ostatnio po 24 godzinnej podrozy do domu pierwszye co zrobialm to chwyciłam za szmatę i zaczęlam ścierać kurze, bo wiem, że nie usnęłabym jak bym wiedziała, że gdzieś czai się kurz, albo brud. Nie wiem od czego to zależy, to chyba takie zaburzenie psychiczne 😉
Makabra. Brud może się zdarzyć, wiadomo, a życie nie jest od tego, żeby niczym Perfekcyjna Pani Domu tylko sprzątać, ale są jakieś granice, mimo wszystko. Żenada, tak to określę.
po tym jak kto sprzata mozna bardzo trafnie ocenic czlowieka… i tyczy sie to zarowno kobiet jak i mezczyzn. ja moze nie latam codzien ze scierka i nie sni mi sie ze gonie bruda po domu, ale jak juz sprzatam, to jak nalezy! nie wyobrazam sobie, choc mieszkalam w wielu mieszkaniach, opuszczac ostatniego i nie posprzatac po sobie! wstyd i hanba!
ale niestety musze przyznac ze za kazdym razem wprowadzajac sie do innego mieszkania zastaje syf nie z tej ziemi i zastanawiam sie ‘jak mozna tak zaniedbac mieszkanie?’
Oj zgadzam się w stu procentach! 🙂 Ja nienawidzę mieć bałaganu w domu i jak koleżanki do mnie przychodzą, to zawsze się dziwią,że mam tak czysto, jakby tu żadne studentki nie mieszkały. 🙂 A mnie wtedy duma rozpiera, haha xD
Pewnie, że wstyd. Ja rozumiem, że czasem można sobie odpuścić ścieranie kurzu, czy mycie podłogi, ale czasami następuje przełom, taki moment, że już trzeba posprzątać, bo już się człowiek w tym brudzie czuje źle. Totalnie nie pojmuję tych dziewczyn jak mogły tak żyć i ba jak mogły zostawić wam takich syf. Brr. I też uważam, że po tym jak ktoś sprząta można go łatwo ocenić. Nie ma, że boli, trzeba sprzątać, żeby nie wylądować na dywaniku u perfekcyjnej pani domu ;P
Lubię Twoje przemyślenia w tych postach:)
Wiesz, właściwie miałam iść umyć podłogę 😛 I tak, to jest wstyd, można żyć w syfie, każdy żyje jak lubi, ja też nie zawsze mam ochotę na sprzątanie, szczególnie że nie jest ono doceniane. Ale zostawiać po sobie? To moim zdaniem źle świadczy o tych dziewczynach. Widocznie również myślę stereotypowo, bo gdyby zostawiliby to faceci, to bym się nie zdziwiła (od 9 lat mieszkam tylko z facetami, wiem, co mówię xD). Może to taki rodzaj równouprawnienia? xD
Ja dyskryminuję na równi brudnych facetów i brudne kobiety. Chłop z syfem wokół siebie jest dla mnie niesamowicie odpychający i przegrywa na starcie – nawet jeśli chodzi o zwykłą znajomość. Sama przy sprzątaniu jestem podobno ślepa (ergo beznadziejna) i wśród składającego się już na warstwy kurzu potrafię żyć tygodniami, nie widząc niczego złego, ale, litości, jakby ktoś inny miał to zobaczyć, a tym bardziej w tym mieszkać to bym się chyba ze wstydu spaliła. ;d
Teraz wyszlo, ze popieram brudnych facetow 😉 wcale tak nie jest, uwazam ze facet tez powinien sprzatac, po prostu jednak od kobiec oczekuje jeszcze wiecej, bo mamy jednak oko do niektorych rzeczy i widzimy lepiej.
Skąd ja to znam… sama sie musiałam nieźle nasprzątać aby zamieszkać w mieszkaniu. Okazało się, że wcześniejsi lokatorzy pozostawiali masę gratów, część z nich nadal tam została bo po prostu nie wiadomo co z tym zrobić.
Należę do tych niemodnych jak wystające stringi ;p ze mnie totalna kura domowa 😉 Dlatego tym bardziej uważam, że to ogromny wstyd, żeby kobiety nie dbały o czystość w domu. Szczególnie w łazience! No bo przecież jak wychodziły na miasto, do ludzi? Pewnie twarz wymalowana, ale o reszcie nawet myśleć nie chcę. Bleeeeehhhh
Kompletnie nie rozumiem dlaczego od kobiet wymaga się utrzymywania czystości, a od mężczyzn nie. Co to za tłumaczenie, że są w tym beznadziejni? Fakt, faceci są beznadziejni w sprzątaniu, ale to tylko dlatego, że nigdy nie mają okazji tego robić – zawsze wyręcza ich kobieta. Wstyd, wstyd być sprzątaczką swojego mężczyzny.
PS. Piszesz, że ten brud był tam od dawna. Nie obejrzeliście dokładnie mieszkania przed podpisaniem umowy i przeprowadzką?
Hej.
Spokojnie, wiadomo, ze mezczyzni tez powinni sprzatac. Chodzilo mi o to, ze kobiety widza wiecej i potrafia lepiej, dlatego tak sie zdziwilam, ze po dwoch dziewczynach taki syf zostal.
Nikt tu nie zamierza wyreczac facetow. 😉 zreszta, napisalam, ze to stereotypowe myslenie, wiec ne ma sie o co spinac.
Widzielismy mieszkanie, ogladalismy, jednak brud byl w takich miejsach, (katy prysznica), ze przy ogladaniu nie zwrocilam n to uwagi, bo nie zagladalam wszedzie. Zobaczylam, ze lazienka jes ok, sprawdzilam ja, ale nie przygladalam sie z lupa w rekach. Niektore rzeczy widac dopiero po pewnym czasie 😉 co innego ogladac mieszkanie, a co innego sie tam wprowadzic. Pozdrawiam
Jak to przeczytałam to padłam ze zdziwienia – szczególnie że jestem straszną pedantką. Boże, nie mogłabym nawet wejść pod taki prysznic i się w nim umyć. Blee.
Być może za dziewczyny robiły wszystko kochane mamy – no cóż – i nie powiedziały szanownym córkom że prysznic i wannę także należy myć. W końcu się wypłucze, prawda?:D (tak to była ironia)
Ja jak wprowadziłam się 4 czy 5 miesięcy temu do swojego aktualnego mieszkania to też przeżyłam podobny szok. Jego właścicielka, która wcześniej mieszkała tu 2 lata, była nam znana z tego, że jest straszną pedantką i potrafi zrobić swojemu facetowi awantruę o papierek krzywo odłożony na kuchennym blacie. Byliśmy przekonani, że mieszkanie będzie bardzo zadbane, a że przed wynajęciem oglądaliśmy je wieczorem – nie rzuciły nam się w oczy żadne szczególne niedociągnięcia.
Ale kiedy już się wprowadziliśmy, nie mogliśmy uwierzyć, że osoba czepiająca się o głupi papierek nigdy nie myła okien (jak się otworzyło to na górze był gruz, a to świadczy o tym, że nie były myte od kiedy je zamontowano… z resztą szare smugi na białych ramach też o tym świadczą), wszystkie parapety się kleiły, pod pralką był rozsypany i posklejany żwirek dla kota, a w każdym kącie pełno sierści (ona miała 3 koty i dwa psy, ja rozumiem temat bo też mam psa, ale mam również zwyczaj odkurzania codziennie bez wyjątku). Szkoda wspominać o lodówce, brudnych szafach, etc. No po prostu zapuszczona chata. A to jej własna, ona jej nie wynajmowała od kogoś, więc wydaje mi się, że zwykła przyzwoitość i wdzięczność losowi za przypadek, że nie trzeba wywalać 2 klocków miesięcznie na wynajem (mieszkanie ma po rodzicach) nakazuje dbać o to dobro 🙂
Jakkolwiek od dawna jej nie lubiłam – gdy poznałam brudne sekrety tego mieszkania – straciłam do niej totalnie szacunek. Shame!!
Ja nie jestem jakąś perfekcyjną panią domu, daleko mi do tego, ale są momenty, gdy sama czuję, że już jest za brudno, a już zwyczaj typu mycie po sobie wanny czy kibla wydaje mi się odruchem natrualnym po skorzystaniu z tych urządzeń.
W moim drugim mieszkaniu miałam ten sam problem. Tyle że cała łazienka (nie tylko prysznic) była tak makabrycznie budna, że nawet bałam się skorzystac z ubikacji. Z koleżanką zprzatałam ją chyba z pół dnia.
Tez się zastanawiam, jak można zasyfić mieszkanie/łazienkę. Przecież życie w takim syfie nie jest niczym przyjemnym…
Wydaje mi się, że płeć tutaj nie ma znaczenia i pseudogrzyba pod prysznicem powinni wstydzić się wszyscy.
Oceniać człowieka po tym czy sprząta i jak sprząta? Oj dzieci dzieci…. Wasza inteligencja jest zabójcza.
/Roksana
Nie ważne czy facet czy babka, każdy hodowca grzyba niech się wstydzi! Jak tam, wszystko już doprowadzone do porządku po przeprowadzce?
Miałam podobną sytuację przy przeprowadzce, z tym że wcześniej mieszkali tam faceci. Nie mogę się nadziwić, jak można mieszkać na takim wysypisku :/
Oczywiście, że to wstyd. Jasne – w domu, jak to w domu, zdarzają się sytuacje, kiedy każdy z domowników jest zagoniony i po prostu nie ma czasu na ogarnięcie mieszkania, ale bez przesady. Żeby wyhodować brudo-grzyba, to jednak trzeba się trochę… no, postarać. 😉
na którym piętrze to mieszkanie, ostatnim?:d
Fajny post ale niestety Twoja historia w ogole mnie nie dziwi… Za czasow studenckich dzielilam roznorakie mieszkania z roznymi dziewczynami i niestety ani jedna (sic!) z nich do czysciochow nie nalezala. Gorzej! To ten typ co to paznokcie zawsze zrobione, wlosy pofarbowane, kozak na szpilce – ale zeby umyc kibel albo odkurzyc mieszkanie to im nigdy nie przyszlo do glowy. Gorzej! Jedna z moich bylych lokatorek np nigdy, przez caly rok akademicki nie zmienila swojej poscieli ani recznikow… I takich przykladow mam na peczki. pzdr /j.
Nieładnie… Wprawdzie nie jestem mistrzynią w sprzątaniu, ale mieszkania z którego się (wczoraj) wyprowadziłam nie zostawiłam brudnego, bo to po prostu wstyd.
Całe szczęście, że to nie były grzyby;)
W zasadzie nie jestem maniakiem porządku, ale jasakś tam granica istnieje. Rzeczywiście trafiliście…
Jak szukałam mieszkania, to takie kwiatki czasami widziałam, że głowa mała… brud, syf i malaria. Ja się jeszcze dziwiłam, że właściciele nie wstydzą się takich mieszkań pokazywać potencjalnym lokatorom :/
Zaraz bym te dziewuchy wytropiła, za włosy przyciągnęła, dała szmatę i kazał czyścić…
No może nie tak radykalnie, ale na oczy tego brudu nie widziałam, więc… może jakbym zobaczyła, to by mi łazienkę czyściły.
To naprawdę okropne, że można być takim brudasem. Przecież one się tym myły! Nie ma to jak myć się wodą z brudem, żeby być czystą…
Cycki mi do kostek upadły, muszę je pozbierać…
Jak szukaliśmy mieszkania do wynajęcia z moim Piotrkiem i oglądaliśmy jak mieszkają młode małżeństwa z dziećmi to ręce dosłownie opadają. Prze okna słońca nie widać, a w lustrze ledwo się człowiek może rozpoznać…
Nie jestem pedantką, ale wszystko ma swoje granice…brud także…
Ja sprzątać nie lubię i zawsze długo się do tego zabieram, ale nie można powiedzieć że mam brudno xD Ta sytuacja jest winą wychowana, pewnie czekały na księcia z bajki co im posprząta:)
Jakbym słyszała o moich poprzednich właścicielach 🙁 wynajęliśmy dom w Hiszpanii, właściciele tam mieszkali wcześniej, podobno przez miesiąc go sprzątali i to przy pomocy sprzątaczki, jak zaczęłam myć prysznice w domu to to co myślałam że to rdza i starość to był brud… a o szafkach w kuchni nie wspomnę… też nie rozumiem jak tak można żyć